Witajcie.
Mamy świadomość, że do tej pory sprawialiśmy wrażenie, że Gastrofaza poświęcona jest wyłącznie różnym odmianom mielonek.
O ile temat ten jest niewątpliwie fascynujący, o tyle nie jest naszą intencją eksplorować tylko jeden rodzaj quasi-żywności. Naszą misją jest uświadamianie i nauczanie oraz ciągłe przesuwanie horyzontów wiedzy konsumenckiej coraz dalej i dalej. Dlatego prosimy, przywitajcie ciepło Kiełbasę Parówkową Pakosławską, dumne dzieło Z.P.M Henryk Jadwiga Majerowicz.
Wygląd opakowania:
Klasyczny wór z grubej folii z nalepką informacyjną. Stałe tło wszystkich lodówek z mięsem, we wszystkich supermarketach w tym i w równoległych wszechświatach. Minimalistycznie i utylitarnie. Taka parówkowa IKEA.
Skład:
Przeczytajmy skład. Widzicie? Widmo mielonki krąży nad nami. Dodajmy tylko mięso oddzielone mechanicznie z kurcząt i dostaniemy Konserwę Turystyczną. Daje do myślenia. Na nasz rozum wychodzi, że mielonka to taki archetyp, pramatka, skutek i przyczyna wszelkiego pożywienia. Oczyma wyobraźni widzimy dwa prapłazy walczące o kawałek tłuszczowo - wieprzowej gdzieś na brzegu paleozoicznego jeziora...
Przygotowanie:
Garnek, woda, gaz - to mniej więcej wszystko co należy mieć aby przyrządzić Kiełbasę Parówkową Pakosławską. A przynajmniej tak nam się wydaje, bo producent nigdzie nie podał sugerowanego sposobu przygotowania. Ale nie bylibyśmy sobą, gdybyśmi nie spróbowali produktu na surowo.
Smakuje zupełnie nie jak mielonka. Na dobrą sprawę nie smakuje także jak parówka. Bardziej przypomina nam to smak bardzo starej kiełbasy zwyczajnej. Dość twarda skóra stawia opór pod zębami. 4,3 za ogólną wartość artystyczną.
Woda jeszcze się nie zagotowała, więc zastanówmy się nad innymi możliwymi zastosowaniami Parówkowej Pakosławskiej. Na pewno mogłaby służyć rozwijaniu wyobraźni 4 latka: