2006-05-28

Kiełbasa Parówkowa Pakosławska

Witajcie.
Mamy świadomość, że do tej pory sprawialiśmy wrażenie, że Gastrofaza poświęcona jest wyłącznie różnym odmianom mielonek.
O ile temat ten jest niewątpliwie fascynujący, o tyle nie jest naszą intencją eksplorować tylko jeden rodzaj quasi-żywności. Naszą misją jest uświadamianie i nauczanie oraz ciągłe przesuwanie horyzontów wiedzy konsumenckiej coraz dalej i dalej. Dlatego prosimy, przywitajcie ciepło Kiełbasę Parówkową Pakosławską, dumne dzieło Z.P.M Henryk Jadwiga Majerowicz.


Wygląd opakowania:
Klasyczny wór z grubej folii z nalepką informacyjną. Stałe tło wszystkich lodówek z mięsem, we wszystkich supermarketach w tym i w równoległych wszechświatach. Minimalistycznie i utylitarnie. Taka parówkowa IKEA.


Skład:
Przeczytajmy skład. Widzicie? Widmo mielonki krąży nad nami. Dodajmy tylko mięso oddzielone mechanicznie z kurcząt i dostaniemy Konserwę Turystyczną. Daje do myślenia. Na nasz rozum wychodzi, że mielonka to taki archetyp, pramatka, skutek i przyczyna wszelkiego pożywienia. Oczyma wyobraźni widzimy dwa prapłazy walczące o kawałek tłuszczowo - wieprzowej gdzieś na brzegu paleozoicznego jeziora...


Przygotowanie:
Garnek, woda, gaz - to mniej więcej wszystko co należy mieć aby przyrządzić Kiełbasę Parówkową Pakosławską. A przynajmniej tak nam się wydaje, bo producent nigdzie nie podał sugerowanego sposobu przygotowania. Ale nie bylibyśmy sobą, gdybyśmi nie spróbowali produktu na surowo.


Smakuje zupełnie nie jak mielonka. Na dobrą sprawę nie smakuje także jak parówka. Bardziej przypomina nam to smak bardzo starej kiełbasy zwyczajnej. Dość twarda skóra stawia opór pod zębami. 4,3 za ogólną wartość artystyczną.
Woda jeszcze się nie zagotowała, więc zastanówmy się nad innymi możliwymi zastosowaniami Parówkowej Pakosławskiej. Na pewno mogłaby służyć rozwijaniu wyobraźni 4 latka:

kwiatek

kierownica F-1

członek męski

Nudy. Niestety nie jesteśmy już 4 latkiem. Wbrew pozorom.
No, ale woda już się zagotowała, wrzućmy więc do niej nasze nieszczęsne parówki i zobaczmy co się stanie...



Ładne bąbelki. Swoją drogą, to tutaj to chyba jedyna forma jacuzzi dostępna świniom...

Konsumpcja:
Dziwnie wyglądają te parówki. Trzeba im to przyznać. Zresztą, dziwnie zachowywały się już przy wyciąganiu ich z wody. Przy próbie nabicia ich na widelec robiły "buch" i pękały na całej długości. Zupełnie jakby w parówce dochodziło to takich naprężeń, że już delikatne naruszenie ich struktury prowadziło do natychmiastowej katastrofy. Zastanawia nas jaki składnik produktu tak powiększa swoją objętość pod wpływem ciepła? Woda? Polifosforan sodu? W każdym razie odkrywamy przyczynę twardości skóry, jaką odnotowaliśmy przy próbie na zimno. Gdyby nie skóra - parówka prawdopodobnie ulegałaby dezintegracji w garnku i zamiast znajomych i wypróbowanych fallicznych kształtów musielibyśmy spożywać gulasz...
O ile na zimno Kiełbasa Parówkowa Pakosławska smakowała jak stara zwyczajna, o tyle na ciepło smakuje jak... Właściwie to w ogóle nie smakuje. Zaczynamy podejrzewać, że głównym składnikiem użytym do produkcji nie były świnie a tektura...
No, ale właśnie z myślą o takich przypadkach starożytni sumeryjczycy wymyślili ketchup...

Podsumowanie:
Na zakończenie mamy ciekawostkę. Zwróćcie uwagę na miejscowość w jakiej została wyprodukowana ta kiełbasa.


To naprawdę wiele wyjaśnia. Między innymi ten dziwny posmak jaki mamy teraz w ustach...

Ogólnie rzecz biorąc, Kiełbasa Parówkowa Pakosławska to produkt z kryzysem tożsamości. Nie wie czy ma być poważną kiełbasą, czy też nieco frywolną parówką. Jak zawsze, służymy pomocą:

- Pakosławska - jesteś zwykłym, pospolitym serdelem!

Gdyby Pakosławska była człowiekiem, byłaby referentem d.s. administracyjno - biurowych w Urzędzie Gminy Maszewo...
Jako że praktycznie nie ma smaku, możemy sobie odpuścić zakup i po prostu od razu wypić butelkę keczupu...
Sijunara.