W pierwszej zamorskiej edycji gastrofazy, przedstawimy absolutny klasyk, jedyną niekwestionowaną ikonę globalizacji, opiewaną w pieśniach Latającego Cyrku Monty Pythona zachodnią wersję swojskiej mielonki. Przed Wami król mięsnego popu – SPAM chopped pork and ham!!! Majtki przez głowę i bajabongo!!!
Wygląd opakowania:
Plaskata, kolorowa konserwa, opatrzona egzotycznymi napisami od razu przyciągnęła nasz wzrok w lokalnym supermarkecie. Estetyka przez duże EST. Nie wiemy czemu, ale ta puszka po prostu nam się podoba. Jest inna niż te, do których przyzwyczailiśmy się w domu. Oprócz tego, gdy byliśmy dziećmi, w ciemnych, zimnych i okrutnych czasach komuny, w podobnych puszkach można było dostać polską szynkę eksportową. Spod lady, po znajomości. Luksus, panie…
Z tyłu puszki – niespodzianka. Przepis jak z zawartości opakowania sporządzić wystawne, jak na nasz gust, danie. Zgodnie z zasadą uprawiania kaskaderstwa gastronomicznego, jaką od jakiegoś czasu się kierujemy, będziemy musieli kiedyś spróbować tego przepisu*. Swoją drogą, zamieszczanie sposobów na wykwintne dania z zastosowaniem swojego produktu to krok, na jaki nie odważył się do tej pory żaden z polskich producentów mielonki, tkwiących w słusznym poniekąd przekonaniu o ogólnej społecznej świadomości klasy ich dzieła. Co ciekawe, podobna świadomość istnieje i tutaj, i podobną również estymą cieszy się SPAM w anglosaskiej kulturze. Nasza australijska znajoma, na wieść, że przez jakiś czas będzie mieszkać pod jednym dachem z konserwą mielonki, ledwo była w stanie stłumić odruch wymiotny. Tym większe brawa za odwagę i bohaterską próbę zamazania nieco opinii o plebejskości swego okrętu flagowego dla jego producenta – firmy Tulip International Ltd*.
Skład:
No proszę. To się nazywa mielonka! Bez obecności mięsa kurcząt, skórek świńskich ani innych podobnych, z wędliniarskiego piekła rodem, składników. 89% wieprza brzmi zachęcająco. I jeszcze 2% szynki! Toż to rozpusta jakaś a nie mielonka! Dobrze, że producent zachował przynajmniej standardową ilość chemicznych dodatków, bo już w ogóle czulibyśmy się jakbyśmy przyszli w gumofilcach do opery…
Otwieramy puszkę:
Producent przewidział chyba, że będziemy otwierać puszkę spoconymi i trzęsącymi się z podniecenia, w obliczu kultowego przecież obiektu, rękami i wyposażył opakowanie w specjalną karbowaną powierzchnię zapobiegającą ślizganiu się palców, ułatwiającą jak najszybsze dostanie się do środka. Dziękujemy w imieniu naszym i wszystkich kompulsywnych mielonkożerców świata.
Przyjrzyjmy się wnętrzu:
Hm. Na pierwszy rzut oka wygląda to całkiem, całkiem. Na drugi i trzeci zresztą też. Stwierdzamy wyraźny deficyt w dziedzinie półprzeźroczystych glutowatych kawałków, do których przyzwyczaiło nas obcowanie z krajowymi mielonkami. Całość jest twarda, zwarta i gotowa byśmy ją pożarli, co też niezwłocznie mamy zamiar uczynić. Jedyną sprawą pozostaje zapach, jako żywo przypominający nam dom i skromne początki gastrofazy… Jest aż za swojski, za mielonkowy niemalże. Ale nic to. Otwieramy paszczę i wprowadzamy do niej kęs SPAMu, uprzednio wygodnie umieszczonego na wcześniej spreparowanej pajdzie miejscowego chleba.
Konsumpcja:
…………………………………………………………………………………………………
Wnioski:
Wiemy już, czemu SPAM stał się ikoną popkultury, tak często i chętnie wykorzystywaną szczególnie w brytyjskiej i amerykańskiej komedii. „Lovely SPAM, wonderful SPAM…” jak śpiewali komicy z Latającego Cyrku Monty Pythona…
Nie dziwi nas też czemu nazwa tego produktu przeniknęła do świata Internetu jako określenie niechcianych, śmieciowych E-maili: m.in. reklam tanich Rolexów z Chin i metod na wydłużenie penisa. „Zadziw ją swoimi nowymi możliwościami”. A jeśli nie chcesz jej niczym zadziwiać – po prostu podaj swojej wybrance kanapkę ze SPAMem, a potem wykorzystaj od tyłu gdy będzie wymiotować w toalecie…
SPAM to kop w klatę z zaskoczenia, to piękna i seksowna kobieta, z którą przetańczyliśmy cały wieczór całując się przy tym namiętnie, a która dopiero w naszej sypialni okazuje się być włochatym transwestytą. W przypadku Tłuszczowo – Wieprzowej przynajmniej od początku było wiadomo, że idziemy na żywioł, podczas gdy SPAM do końca rżnie głupa i dopiero gdy pada pytanie o wazelinę zaczynamy coś podejrzewać*…
* Dla chętnych wrażeń i ciekawych nowych doświadczeń podajemy tutaj inny przepis, również znaleziony na puszce z mielonką. Jest to sposób na Spamburgera: potnij mielonkę na wzdłuż na plastry i podpiecz je z obu stron aż nabiorą złocisto-brązowego koloru. Podawaj z bułce, wraz z serem, sałatą i dodatkami do smaku. Do smaku… Hmmm. Jeśli się postaracie, Wasz spamburger powinien wyglądać jak na zdjęciu numer 1. Pyszny, świeży i chrupiący. Smacznego.
* Brytyjski Tulip International Ltd. wyprodukował swą mielonkę na licencji duńskiego koncernu Hormel Foods Corporation. Jak widać jakość nie zna granic. A nas inspiruje to do przeprowadzenia śledztwa dotyczącego kręgu kulturowego, z którego faktycznie pochodzi wynalazek mielonki. Tak na wszelki wypadek, gdybyśmy kiedyś dossali się do władzy i nie wiedzieli komu wypowiedzieć wojnę…
* Wszystko metaforycznie, kochani, metaforycznie…